To już przedostatni odcinek poradnika, a dokładniej mówiąc, części przeznaczonej dla mieszających własne liquidy. Tym razem napisałem trochę o tym, co można zrobić, gdy coś się nie uda. Czasem bowiem możemy naprawić to, co się zepsuło. Tu znowu jest trochę tak, jak w kuchni. Jeśli zupa jest za mało słona, można dosypać soli, jeśli z kolei przesolona, to można rozcieńczyć. Sami zresztą sobie przeczytajcie.
Ponieważ zarówno cała witryna, jak też znajdujący się tu poradnik są przeznaczone dla zupełnie początkujących, nie będę tu opisywał systemów bardziej złożonych, przygotowywania własnych grzałek itp. Jeśli ktoś uzna, że warto wejść głębiej w tę tematykę, znajdzie na pewno w sieci fora czy grupy, w których są eksperci w tej tematyce. Przyznam po cichu, że nawet bym nie próbował opisywać metod kręcenia grzałek, ponieważ sam nigdy tego nie robiłem. Wiem, jestem bardzo leniwy, ale taka jest moja filozofia życiowa, jeśli chodzi o chmurzenie. Lubię mieć jak najprostszy sprzęt, dostępne grzałki, które spokojnie można wymienić w kilkanaście sekund. Co do liquidów: od dłuższego czasu nie bawię się w zbyt skomplikowane mieszanie – aktualnie najczęściej rozcieńczam sobie bazę nikotynową, czasami dodaję śladowe ilości aromatów tytoniowych oraz mentolu w różnych wariacjach. Mieszam, odstawiam na minimum tydzień i gotowe. Oczywiście w moim przypadku to wszystko było o tyle prostsze, że mam niemal pół wieku doświadczenia laboratoryjnego. Co ciekawe – wielu ludzi, którzy zaczynali chmurzyć razem ze mną niemal 10 lat temu bardzo szybko nabrało wprawy i byłem zaskoczony ich profesjonalizmem. Jest to o tyle ciekawe, że praktycznie nikt z nich wcześniej nawet nie rozróżniał pipety od zlewki. Jak widać – nie święci garnki lepią. Dlatego też naprawdę zachęcam Was do eksperymentowania.
Czy da się „naprawić” zepsuty liquid?
12
lis