Już od jakiegoś czasu w wielu krajach trwa walka o to, aby zablokować prawnie możliwość sprzedaży liquidów smakowych. Jak zawsze naczelnym hasłem jest: musimy myśleć o dzieciach! Tak, dzieci to zawsze bardzo chwytliwy argument. Wszyscy troszczymy się o dzieci i nikt nie przyzna, że nie dba o ich dobro. Ten sam argument stał za decyzjami ograniczenia albo całkowitego zakazu produkcji i sprzedaży konwencjonalnych papierosów o innych smakach niż tytoniowy. Z półek zniknęły te z aromatem waniliowym czy też takie, które smakowały goździkami. Mentol też zaczyna być na celowniku. Działania amerykańskiej agencji FDA wspiera np. American Cancer Society.
Szef FDA, Gottlieb, napisał: “Based on our evidence, we believe the presence of flavors is one component making these products especially attractive to kids. The mandate to reverse this trend in youth addiction to nicotine is one of my highest priorities.” (czyli plus-minus: W oparciu o dowody [ha, ha – ciekawe jakie?] wierzymy, że obecność aromatów jest jednym z czynników, które powodują, że te produkty są atrakcyjne dla dzieci. Chcę odwrócić trend uzależnienia młodych od nikotyny).
A dziś się we mnie zagotowało. Zobaczyłem bowiem produkt w spreyu, pod marką zaczynającą się od litery „N” (nazwy reklamować nie zamierzam), już nawet nie mentolowy, ale o smaku Cool Berry (bardzo szybko można wyguglać). Jagodowy. No i cool, czyli super, świetny, rewelacja. I co? To nie jest atrakcyjne dla dzieci? Jagód nie lubią? Oczywiście wiadomo, w czym rzecz. To jest produkt dobrych koncernów Big Pharma, a nie znienawidzonych producentów liquidów. Tu nie trzeba myśleć o dzieciach.
Co tam mamy w tym Cool Berry? Ano ten sam glikol propylenowy, który jest w liquidzie, nikotynę (też bywa w liquidzie), jakiś aromat jagodowy, etanol(!) i pewnie kilka innych składników. I można to kupić w dowolnej aptece, bez żadnej recepty.
Mam was dość, pieprzeni hipokryci! Jakim prawem chcecie zabronić dorosłym ludziom używania rekreacyjnego nikotyny w postaci, którą lubią? Osobiście wolę smaki tytoniowe, czasem lekko przełamane miętą, ale znam dziesiątki ludzi, którzy właśnie dzięki smakom owocowym, egzotycznym, ciasteczkowym, czekoladowym czy dowolnym innym rzucili palenie tytoniu, czyli coś, co ewidentnie jest szkodliwe. Jeśli ustawowo tego zakażecie, wielu ludzi pozostanie przy paleniu papierosów. A może właśnie o to wam chodzi?
Bo tak naprawdę wy tylko udajecie, że walczycie z paleniem tytoniu. Ogarnia was przerażenie, ponieważ właśnie dzięki e-fajkom spada liczba ludzi palących, a co za tym idzie gigantyczne dochody z podatków od sprzedaży wyrobów tytoniowych. Wam wcale nie chodzi o zdrowie, ale tylko i wyłącznie o kasę, wielką kasę. A jak ktoś chce rzucić, to oferujecie mu tylko to, co sprzedaje Big Pharma. Myślicie, że my tego nie widzimy?
Wiem, co jeszcze powoduje waszą frustrację. Od lat czekacie, aby zdarzyło się coś spektakularnego, a najlepiej jakiś trup po używaniu e-papierosa. Albo chociaż tuzin ludzi, u których rozwinął się rak czy też słynne „popcornowe płuco” (popcorn lung). I co? I nico, hipokryci! Od kilkunastu lat e-fajki są na rynku. I nico! Od kilkunastu lat prowadzone są badania nad e-fajkami. Już nie dziesiątki, ale tysiące publikacji można znaleźć w renomowanych czasopismach medycznych. I w żadnej z nich nie ma stwierdzenia, że chmurzenie szkodzi. Owszem, autorzy się gimnastykują, piszą „może być szkodliwe”, „jest prawdopodobieństwo”. A szkodliwe MOŻE być w zasadzie wszystko. Określenie „może uszkadzać komórki” to nie to samo, co „uszkadza komórki”. I to durne porównywanie aerozolu z czystym powietrzem. Nie, hipokryci cholerni – porównuje się z tym, do czego powinno się porównywać – ze śmierdzącym, toksycznym i ewidentnie rakotwórczym dymem tytoniowym. I z niczym innym. I badania in vitro czy też na myszach niekoniecznie przekładają się na działanie na ludzi.
Straszycie ludzi – tylko to potraficie. Dlaczego żaden z was, tak pięknie wypowiadających się dla mediów, nie miał dość odwagi, aby pojawić się tydzień temu na Global Forum on Nicotine w Warszawie? Ani nikt z Ministerstwa Zdrowia, ani żaden lekarz z tych wspaniałych stowarzyszeń lekarskich. Gdzie byliście, specjaliści z poradni tytoniowych? Z Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych?
Zachowujecie się jak małe dzieciaki. Zamykam oczy i wszystko przed nosem przestaje istnieć? Dzieci można zrozumieć, ale ludzi po wyższych studiach, ba – z doktoratami czy habilitacjami jednak zdecydowanie nie. Ale zaraz pójdziecie udzielić wywiadów, że wy oczywiście walczycie dzielnie, że zdecydowanie, że z całych sił. HIPOKRYCI!
Nie macie monopolu na prawdę. I przyjdzie czas, że będziecie to musieli przyznać. Tego akurat jestem pewien.
Ten wpis umieszczam na obu moich blogach z nadzieją, że dotrze do jak największej liczby czytelników. Proszę o rozpowszechnianie.