Dziś chcę napisać kilka słów o tym, jak wygląda podejście do e-papierosów w różnych krajach na świecie. Jak jest u nas – wiadomo. Obowiązuje ustawa będąca implementacją dziwacznej Dyrektywy Tytoniowej, a więc w zasadzie mamy prawo podobne do tego, które obowiązuje w całej Unii Europejskiej. Niestety, nasi ustawodawcy poszli dalej i zakazali sprzedaży zdalnej i transgranicznej. Dlatego też zwykłe papierosy można kupić w zasadzie w dowolnym miejscu, natomiast po to, aby kupić sprzęt czy też, szczególnie, liquid, trzeba się wybrać w miejsce, w którym taki towar jest oferowany. W przestrzeni publicznej nie znajdziemy reklam czy nawet zwyczajnej informacji o różnicach między paleniem i chmurzeniem. Tymczasem np. w Czechach dozwolone jest nawet reklamowanie e-papierosów. Rajem dla chmurzących jest Wielka Brytania. Nie dość, że można tam kupić sprzęt i płyny w bardzo wielu miejscach, to zobaczymy też reklamy, a e-papierosy są dostępne w wielu sklepach przyszpitalnych(!). Oczywiście obowiązują tam reguły zastrzeżone dyrektywą, ale tak naprawdę nie wiemy, jak to będzie, gdy nastąpi ostateczny Brexit – prawdopodobnie wiele ograniczeń po prostu zniknie. No i trudno się dziwić, że liczba chmurzących w Wielkiej Brytanii przekroczyła już 3 miliony. Jeszcze lepsza sytuacja jest w Rosji, gdzie e-papierosy nie są uznawane za produkt tytoniowy.
Oczywiście są kraje, w których jest znacznie gorzej. Na Węgrzech sprzedaż prowadzona jest tylko w państwowej sieci sklepów tytoniowych, a więc dostępność jest mniejsza niż w Polsce. W Norwegii używanie e-papierosów jest legalne, ale liquidy nikotynowe mogą być tylko z importu. Włochy co prawda nie zakazały sprzedaży EIN, ale obłożyły liquidy olbrzymią akcyzą. Argentyna co prawda nie zakazała chmurzenia, ale nie wolno nic sprzedawać, produkować czy importować. Jeszcze dalej poszedł Bahrain, bo tam nawet nie wolno chmurzyć. Podobnie jest w Hong Kongu, choć tam zakaz nie obejmuje produktów beznikotynowych.
Z kolei w USA regulacje zależą od konkretnego stanu. Sytuacja tam jest zresztą dość dynamiczna, ponieważ od kilku lat agencja FDA próbuje wprowadzić silne restrykcje, szczególnie dotyczące aromatów.
Tak czy inaczej – jeśli wybieracie się w jakąś podróż, sprawdźcie, jak wyglądają aktualne przepisy w danym kraju, bo to się zmienia jak w kalejdoskopie. Ignorantia iuris nocet – nieznajomość prawa szkodzi.
Podsumowując – wiele krajów wprowadziło mniej lub bardziej ostre restrykcje, a część z nich zamierza jeszcze bardziej ograniczyć dostęp do EIN. Jedynym poważnym wyjątkiem jest Wielka Brytania, która kiedyś była bardzo restrykcyjna, ale od kilku lat zmienia swoje podejście. Co ważne – te zmiany oparte są na raportach o oddziaływaniu e-papierosów na zdrowie. Wynika z nich, że chmurzenie jest zdecydowanie mniej szkodliwe niż palenie tytoniu. Można tylko pomarzyć o tym, że i inne kraje świata (w tym i Polska) w końcu zrozumieją, że wszelkie ewentualne restrykcje powinny mieć jednoznaczne uzasadnienie medyczne.