Od dobrych kilku tygodni w USA do szpitali zgłaszają się ludzie (głównie młodzi, ale nie tylko) z problemami z oddychaniem, uczuciem ucisku w klatce piersiowej itp. Część z nich jest w złym stanie, trzeba im podawać tlen, niektórych wprowadza się w stan śpiączki farmakologicznej. Zgodnie z danymi FDA potwierdzono już 215 takich przypadków w 25 stanach, a dalsze podlegają analizie. Jak dotąd jedna osoba zmarła (w stanie Illinois). Laboratoria FDA badają zgromadzone próbki, ale jak dotychczas nie ma pewności, co jest pierwotną przyczyną problemów zdrowotnych. Część lekarzy uważa, że mamy do czynienia z tzw. egzogennym lipidowym zapaleniem płuc (lipoid pneumonia). Jest to bardzo poważna choroba wywołana przez dostanie się do układu oddechowego substancji tłuszczowych. Obraz choroby potrafi być bardzo różny, stąd trudności w diagnostyce.Niestety, w mediach zaraz podchwycono temat i powiązano go w niesamowicie pokrętny sposób z używaniem e-papierosów. Owszem, ci ludzie ich używali, ale nie wiadomo, co było w inhalowanych płynach. Jestem w pełni przekonany, że nie były to zwykłe liquidy, które możemy dostać w sklepach. Tylko niedouczony dziennikarz może powiązać składniki tych liquidów z tłuszczami. Owszem, glicerynę można otrzymać z tłuszczu, jeśli się go zmydli. Rzecz w tym, że czysta gliceryna nie jest tłuszczem, lecz alkoholem trójwodorotlenowym. Z dotychczasowych danych wiemy, że ludzie mający problemy eksperymentowali z THC i syntetycznymi kanabinoidami, często w postaci oleju. I to jest jakiś trop, ale ja bym się nadal wstrzymał z diagnozą ostateczną. Jeszcze raz podkreślę: gdyby powodem tych problemów była obecność gliceryny (bo to z tłuszczu, panie!), to takich przypadków mielibyśmy nie 200, ale grube tysiące i to od lat. I na całym świecie, a nie tylko w USA.
Tak czy inaczej – śledzę informacje z Ameryki i będę was na bieżąco informował.
Tag Archives: zdrowie
Sytuacja w USA jest rozwojowa
Ostatnie wydarzenia w USA – mój komentarz
W ostatnim czasie w USA pojawiło się sporo doniesień o tym, że do szpitali trafiają ludzie (głównie młodzi) używający e-papierosów, u których stwierdzono poważne dysfunkcje układu oddechowego. Pierwsze tego typu przypadki pojawiły się w stanie Wisconsin, gdzie zarejestrowano ich 30, z czego 15 jest potwierdzonych, a kolejne 15 jest badanych przez odpowiednie władze. Pacjenci byli przyjmowani na oddziały szpitalne skarżąc się na trudności w oddychaniu, kaszel, ból w klatce piersiowej i zmęczenie. Jak na razie nie wiadomo dokładnie, co spowodowało problemy, ale podejrzewa się, że wszyscy oni zamiast klasycznych liquidów używali jakichś niestandardowych mieszanin, w skład których poza nikotyną wchodził THC, syntetyczne kannabinoidy oraz inne niesprecyzowane substancje. Całą sprawą zainteresowały się Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), które zbierają informacje epidemiologiczne z całego kraju. W swoim komunikacie piszą oni o prawdopodobnych 94 przypadkach obejmujących teren 14 stanów USA.
Oczywiście zaraz sprawą zainteresowały się media, produkując wiele tekstów, w których wieszają psy na e-papierosach i chmurzeniu. Przyjrzyjmy się jednak kilku szczegółom. Wspomina się przypadek 26-latka z Wisconsin, który trafił na intensywną terapię z poważnymi zaburzeniami oddechu i musiał być wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Okazało się, że w swoim e-papierosie używał mikstury, w której był olej z THC (prawdopodobnie), który nierozważny facet kupił od jakiegoś ulicznego dilera. Mężczyzna na szczęście przeżył, choć jego stan był naprawdę poważny.
Mój prywatny komentarz: jak na razie widać jedno – w jakichś miejscach w USA młodzi i głupi ludzie zaczęli eksperymentować dodając rozmaite substancje do tworzonych przez siebie liquidów. Kupowali olej z THC, jakieś nieznane syntetyczne kanabinoidy, nie wykluczam też wszechobecnych w tym kraju opiatów (patrz: książka Dreamland – polecam każdemu, choć nie jest łatwa). Niestety, tego typu eksperymenty bardzo często kończą się poważnymi kłopotami zdrowotnymi, a niewykluczone, że dowiemy się też o przypadkach śmierci. Rzecz jednak w tym, że wiązanie tego z e-papierosami i chmurzeniem to tak naprawdę paranoja. Jeśli gdzieś zdarza się zatrucie kupionym na lewo alkoholem, w którym jest metanol (wcale nie takie rzadkie nawet w cywilizowanych krajach), chyba nikt nie kieruje hejtu w kierunku producentów kieliszków, literatek czy szklanek. E-papieros nie służy do eksperymentowania i nie można go winić za jakiekolwiek szkody, jeśli znajdzie się w nim coś ewidentnie szkodliwego dla zdrowia. Zauważmy, że pomimo tego, że na świecie są już miliony użytkowników e-fajek, w żadnym innym kraju poza USA nic podobnego się nie zdarzyło. Brak jakichkolwiek doniesień z krajów, w których są miliony waperów, takich jak Wielka Brytania czy Niemcy. Uważam, że to jest znaczące.
Na koniec chciałbym gorąco zaapelować do wszystkich, którzy używają e-fajek. Nie eksperymentujcie, proszę, to naprawdę nie ma sensu. Jeśli sami mieszacie liquidy, to używajcie wyłącznie składników z legalnych źródeł i od sprawdzonych dostawców. Jeśli znacie kogoś, kto eksperymentuje z THC czy też tzw. dopalaczami (designer drugs), przekonajcie go aby zrezygnował z tego. Zdrowie i życie są najważniejsze i nie da się ich kupić za pieniądze.
Jak zadbać o sprzęt
Co jakiś czas dostaję pytania o to, jak należy prawidłowo dbać o sprzęt. Co prawda w instrukcjach zwykle jest o tym trochę napisane, ale… no właśnie, kto czyta instrukcje. Tymczasem jednak warto poświęcić regularnie nieco czasu, aby nie mieć kłopotów. Najpierw może kilka słów o tym, czego raczej w instrukcjach nie ma. Chodzi mi tutaj o kwestie zdrowotne, a konkretnie o czystość ustnika. To element, który ma bezpośredni styk z naszymi ustami, a więc musimy zadbać o to, aby był on czysty. Warto więc co jakiś czas przyjrzeć się mu z bliska. Najlepiej oczywiście wymontować go z atomizera – w zależności od konstrukcji wystarczy go wyciągnąć albo odkręcić. Ja zwykle zaczynam od czyszczenia na sucho, do czego wykorzystuję zwykłą chusteczkę higieniczną. Mechanicznie przecieram z zewnątrz, ale jeszcze istotniejsze jest wyczyszczenie ustnika w środku. Chusteczkę zwijam w taki sposób, aby bez problemu weszła w otwór i przeciągam powoli, aby usunąć zanieczyszczenia, które zawsze się gromadzą wewnątrz. Gdy już wszystko wygląda dobrze, następuje etap czyszczenia na mokro, czyli przemycia całości ciepłą wodą. Jeśli ustnik jest mechaniczny, można go nawet przelać wrzątkiem, do plastikowego lepiej użyć bardzo ciepłej wody. Jeśli ktoś chce być jeszcze bardziej dokładny, może do ostatecznego płukania wykorzystać jakiś mocny alkohol. Odradzam wszelkie perfumy czy też spirytus salicylowy albo kamforowy. Najlepszy będzie oczywiście spirytus spożywczy albo czysta wódka. Jak ktoś chce użyć whisky czy koniaku, też można, chociaż trochę szkoda.
Drugi etap konserwacji polega na zadbaniu o zasilanie. Tu też przyda się chusteczka higieniczna, którą czyścimy przede wszystkim gwint w miejscu, w którym przykręcany jest atomizer. I znowu sugeruję, aby to zrobić na sucho. Żadnych płynów do elektroniki, alkoholu izopropylowego czy podobnych wynalazków. Wystarczy znowu skręcić chusteczkę i okrężnym ruchem oczyścić gwint i styk. Przy okazji warto też wyczyścić gwint samego atomizera. Jeśli zasilanie wyposażone jest w baterie wymienne, wyjmujemy je i na sucho czyścimy styki. W przypadku zasilania z wbudowanym akumulatorem tego etapu po prostu nie ma. I to w zasadzie wszystko. Warto ewentualnie przyjrzeć się obudowie i w razie czego też ją oczyścić. Oczywiście w żadnym wypadku nie myjemy zasilania w wodzie (znam taki przypadek!) ani w żadnym innym płynie.
I to już wszystko. Jak często się czyści? To już zależy od częstotliwości używania. Jeśli ktoś chmurzy regularnie, warto to zrobić np. raz w tygodniu. To tylko kilka minut, więc nie ma mowy o jakichś wielkich stratach czasu. Dbałość o sprzęt pozwoli uniknąć niepotrzebnych awarii, a dodatkowo zabezpieczy nasze zdrowie.
Global Forum on Nicotine 2019 – czas na krótkie podsumowanie
Wczoraj wróciłem z dorocznej konferencji GFN, która tym razem odbywała się pod hasłem „It’s time to talk about nicotine” – „Czas porozmawiać o nikotynie”. I w zasadzie nazwa tego alkaloidu przewijała się we wszystkich niemal wystąpieniach. Omawiano działanie nikotyny na organizm w aspekcie chemicznym i biologicznym, ale też rozważano rozmaite kwestie psychologiczne czy też socjologiczne związane z przyjmowaniem nikotyny do organizmu. Na konferencji pojawiło się niemal 650 osób z ponad 70 krajów, co jest kolejnym rekordem. Gdy zaczęliśmy organizować te spotkania uczestników było mniej niż 200. Uprzedzając możliwe pytania: tradycyjnie nie pojawili się na GFN ani przedstawiciele rządu ani też żadnych polskich organizacji zrzeszających lekarzy czy innych pracowników ochrony zdrowia. Smutne to jest, bo głoszą oni ex cathedra rozmaite dziwne rzeczy, a nie przyjmują zaproszenia do dyskusji. Inną smutną sprawą jest to, że wśród kilkudziesięciu przedstawicieli mediów była tylko jedna reprezentantka Polski. No cóż, pozostawię to bez komentarza. Oczywiście informacje o forum były już dawno rozesłane do redakcji i mieli oni sporo czasu, aby kogoś wydelegować. Tymczasem pojawili się np. dziennikarze z Filipin(!), którzy już u siebie zamieścili informacje o GFN. Zapewne w najbliższych dniach pojawią się sprawozdania z GFN w rozmaitych miejscach na świecie. I tylko wypada westchnąć, że ci, którzy mieli najbliżej, odpuścili. Może za rok…
W tym roku główne sesje plenarne były transmitowane jako stream, a więc każdy mógł niejako uczestniczyć w obradach. Nagrania zostały elegancko opracowane, mamy informacje o mówcach, a jeśli ktoś chce (i ma techniczną możliwość), może sobie je obejrzeć w standardzie HD. Dwa duże nagrania można znaleźć tutaj:
oraz tutaj:
Osobno znajdziemy wykład imienia Michaela Russela (bardzo ciekawy!) oraz wręczenie nagród „Advocate of the Year” (tu trzeba przewinąć kilkanaście minut do startu):
W najbliższych dniach napiszę trochę o tym, co najciekawszego było w tym roku, bo muszę to sobie w siwej głowie trochę poukładać.
Opublikowałem artykuł o e-papierosach w „Medycynie Rodzinnej”
Latem zeszłego roku zaproszono mnie do napisania artykułu w kwartalniku „Medycyna Rodzinna”. Wybrałem temat bliski moim zainteresowaniom, a konkretnie redukcję szkód spowodowanych paleniem tytoniu. Wersja drukowana ukazała się na początku kwietnia, a dziś całość jest też dostępna online (PDF pl/en). Nie będę go tu szeroko streszczał, każdy kto chce się z nim zapoznać, może zajrzeć na stronę internetową czasopisma. Tekst jest dwujęzyczny, a więc można go też podrzucić osobom znającym angielski i zainteresowanym tematem.
Wszyscy znamy podejście naszych decydentów medycznych do tematów związanych z e-papierosami. Piszę zresztą o tym w artykule (z nadzieją, że może ktoś z nich przeczyta), pokazując jako pozytywny przykład Wielką Brytanię, w której rząd zdecydowanie zmienił swoje podejście do chmurzenia i dziś w zasadzie kraj ten stanowi eldorado dla użytkowników (pominąwszy ograniczenia wynikające wprost z niesławnej dyrektywy tytoniowej). Głównym celem tekstu było wyposażenie wszystkich pracowników ochrony zdrowia w minimum rzetelnej wiedzy o tym, czym jest e-papieros, z czego składają się liquidy, jakie są możliwe działania niepożądane itp. Napisałem też trochę na temat e-papierosy a dzieci i młodzież.
Mam cichą nadzieję, że tekst ten rzeczywiście dotrze do adresatów – lekarzy, pielęgniarek, pracowników oświaty zdrowotnej, a może też do nauczycieli. Mam też cichą nadzieję, że za jakiś czas będę mógł napisać jakiś kolejny tekst do tego albo innego czasopisma adresowanego do profesjonalistów.
Przy okazji – jeśli ktoś chciałby się podzielić swoją opinią na temat tego tekstu – zapraszam. Przyjmę z wdzięcznością wszelkie uwagi.
Jest już program Global Forum on Nicotine (GFN) oraz szansa na udział w konferencji
Już za dwa miesiące w warszawskim hotelu Marriott odbędzie się kolejna, już szósta edycja dużej międzynarodowej konferencji – Global Forum on Nicotine, znanej pod skrótem GFN. Gdy organizowaliśmy pierwszą, w 2014 roku, nie byliśmy pewni czy przypadkiem na tej jednej się nie zakończy. W tamtym czasie zainteresowanie takim spotkaniem nie było zbyt imponujące, choć gościliśmy około 200 uczestników z 26 krajów. Okazało się jednak, że informacje o GFN szybko się rozeszły po całym świecie naukowym. W kolejnych latach liczba uczestników rosła znacząco – na tyle, że musieliśmy dokładać kolejne sale do spotkań. W 2016 było nas już ponad 300 – z 51 krajów, a w 2018 około 450 z ponad 60 krajów. Spodziewamy się, że w tym roku liczba ta przekroczy 500, a wiec będzie jedną z bardzo dużych konferencji naukowych organizowanych w Polsce.
Tegoroczne hasło GFN brzmi – It’s time to talk about nicotine (Już czas porozmawiać o nikotynie). Wiem, może to wyglądać dość dziwnie, skoro to właśnie konferencja poświęcona temu związkowi. Wyjaśnię krótko: w tym roku będzie szerokie spektrum wykładowców zajmujących się nie tylko kwestią redukcji szkód spowodowanych paleniem, ale też będą prezentowane prace dotyczące korzystnego oddziaływania nikotyny na organizm człowieka (tak, tak, naprawdę!). Jak co roku pojawią się w Warszawie kluczowi badacze zajmujący się tymi sprawami. Będą obecni lekarze, chemicy, specjaliści ochrony zdrowia, ale też psychologowie i prawnicy. Zapowiadają się ciekawe prezentacje np. o regulacji e-papierosów w USA (każdy stan sam sobie reguluje), jak też o podobnej kwestii w krajach Ameryki Łacińskiej (ciekawostka: tę prezentację poprowadzi fizyk-kosmolog – prof. Roberto Sussman z Meksyku). Ciekawie zapowiadają się też dwa wykłady poświęcone używaniu e-papierosów przed kobiety w ciąży. Z programem można się zapoznać na oficjalnej stronie GFN.
Równolegle do części naukowej konferencji odbędzie się druga edycja International Symposium on Nicotine Technology (ISoNTech). Będzie tam można obejrzeć najnowsze sprzęty do dostarczania nikotyny (w tym e-papierosy oraz tzw. nowatorskie wyroby tytoniowe), ale też uzyskać cenne informacje o badaniach mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa ich użytkowania oraz kontroli jakości.
Wstęp na konferencję jest płatny (dla Polaków opłata konferencyjna wynosi 129£), ale jest całkiem prawdopodobne, że będę mógł zaoferować kilka (2-3) bezpłatnych wejściówek uprawniających do udziału w GFN. Przypominam tylko, że całość odbywa się w języku angielskim, tłumaczenie nie jest przewidziane. Osoby zainteresowane proszę o wstępne zgłoszenie.
E-papierosy i drgawki?
Muszę przyznać, że z dużym zdziwieniem przeczytałem pilny komunikat amerykańskiej agencji FDA dotyczący zarejestrowanych przypadków drgawek (ang. seizures) występujących w związku z używaniem e-papierosów. No właśnie – „w związku”? Owszem, zatrucie nikotyną może spowodować drgawki, ale zgodnie z aktualną wiedzą medyczną takie działanie niepożądane występuje po przyjęciu naprawdę dużej dawki tego alkaloidu. Zanim wystąpią drgawki, osoba zatruta nikotyną odczuwa tachykardię (przyspieszone bicie serca), mdłości (czasami prowadzące do wymiotów – w ten naturalny sposób organizm próbuje pozbyć się trucizny), światłowstręt. Drgawki są w zasadzie przedostatnim etapem, po którym następuje już zgon. Opisano w literaturze przypadki drgawek występujących w wyniku zatrucia nikotyną, ale praktycznie wszystkie tego typu przypadki były związane z połknięciem dużej ilości stężonego roztworu (np. przy próbie samobójczej) albo też zjedzeniem przez dziecko tytoniu z papierosów. Jak wiecie, regularnie czytuję literaturę medyczną – gdyby pojawiła się taka informacja odnosząca się do chmurzenia, na pewno bym jej nie przeoczył.
Jeśli przeanalizujemy cały komunikat FDA, sygnowany przez jej szefa, Gottlieba, zauważymy kilka interesujących szczegółów. Po pierwsze – od razu na początku wspominane są osoby w młodym wieku. Dziwnie to się wiąże z trwającą od kilku miesięcy nagonką na domniemaną epidemię używania e-papierosów przez młodych ludzi. Nie ma oczywiście żadnych szczegółów, ale generalnie pisze się tam o 35 przypadkach wystąpienia drgawek – na przestrzeni niemal 10 lat (2010-początek 2019). Może warto te dane porównać z innymi. Dzieci często się dławią, o tym wiemy wszyscy. W podobnym czasie w USA trafiło na SOR ponad 20 tys. dzieci, z których kilkanaście zmarło. Uwaga – dotyczy to tylko przypadków zadławienia się lub połknięcia niewielkich baterii. No to teraz możecie porównać te dane.
Co więcej, nie ma absolutnie żadnych danych, które by mogły potwierdzić związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy chmurzeniem i drgawkami. Pisze o tym zresztą FDA, choć przekaz ten jest nieco ukryty. Sytuacja jest „under investigation”, czyli będzie badana. OK, jestem jak najbardziej za tym, aby to wszystko badać. Obawiam się jednak, że zanim jakiekolwiek wyniki zostaną opublikowane przez FDA, minie kilka lat.
Drgawki to bardzo poważna sprawa. Warto jednak wiedzieć, że występują one w wyniku rozmaitych schorzeń, nie tylko jako skutek zatrucia czymkolwiek, w tym nikotyną. Bardzo często drgawki są związane z padaczką – czy te 35 przypadków analizowano pod tym kątem? A co z używaniem całkiem popularnej w USA kokainy? Też powoduje drgawki. To samo dotyczy wielu całkiem popularnych leków. Wiele pytań, żadnych odpowiedzi.
Niestety, obawiam się, że nasze media szybko podchwycą ten temat. FDA swój komunikat opublikowała zaledwie wczoraj, a już dziś szybka analiza wiadomości w sieci pokazała dziesiątki tekstów na ten temat. Rozprzestrzenia się to jak pożar lasu. Dlatego też postanowiłem o tym napisać, zanim się zacznie kolejna histeria medialna.
Kilka refleksji po 1 kwietnia
Opublikowany przedwczoraj wpis był oczywiście dowcipem primaaprilisowym. Chyba nikt się nie dał nabrać. Ale tak sobie pomyślałem, że pewnie gdybym coś takiego puścił w dowolnym innym dniu, też raczej mało kto by uwierzył. Od dawno postawa władz wydaje się być nieprzejednana – i to niezależnie od tego, jaka opcja polityczna właśnie rządzi. Już nawet nie mówię o opisanych 1 kwietnia dopłatach do liquidów i sprzętu – choć z punktu widzenia zdrowia publicznego to naprawdę miałoby sens. Mam raczej na myśli generalne podejście do chmurzenia jako takiego. Przyznam, że szczerze zazdroszczę Brytyjczykom normalnego podejścia ich władz do e-papierosów. Jeszcze kilka lat temu też były bardzo sceptyczne, ale w miarę napływania rzetelnych argumentów naukowych zrobiły istotny zwrot. Dość powiedzieć, że w wielu szpitalach, w których obowiązuje oczywiście zakaz palenia tytoniu, dozwolone jest chmurzenie. Co więcej – jeśli na terenie takiej jednostki jest stoisko oferujące gumy nikotynowe czy też spreje, z definicji musi też oferować e-papierosy i liquidy.
Dopłaty do sprzętu? Tu i ówdzie Brytyjczycy je mają! I to nie jest żart. Rzućcie okiem choćby na tę stronę. Osoba, która się do nich zgłosi, dostaje 25 funtów na zestaw startowy, a potem dwa razy po kolejnych dwóch tygodniach po 5 funtów. A wszystko odbywa się w ramach systemu ochrony zdrowia. Co więcej, taki ktoś trafia do specjalisty, który doradzi mu, jak rzucić palenie – właśnie z pomocą e-papierosów. Brzmi jak bajka? Ano właśnie – dla nas tak brzmi. Oni to już mają, my możemy sobie pomarzyć.
Co więcej – jak być może wiecie, Brytyjczycy publikują coroczny raport dotyczący chmurzenia – badań medycznych, chemicznych, psychologicznych, socjologicznych czy statystycznych. Stworzenie raportu powierzyli uznanym specjalistom w zakresie ochrony zdrowia, z których co najmniej kilku znamy z dorocznych konferencji w Warszawie. Dlaczego tak robią? Proste – bo patrzą w przyszłość i nie obawiają się zainwestować pewne sumy pieniędzy, aby społeczeństwo było zdrowsze. Nie za rok czy pięć, ale może za jedno pokolenie.
A nam pozostaje westchnąć i zazdrościć.
UWAGA! Interesująca debata w Sosnowcu – 25 marca
Dowiedziałem się właśnie, że w następny poniedziałek, 25 marca, o godzinie 10.00 odbędzie się półtoragodzinna debata pt. „CZY ELEKTRONICZNE PAPIEROSY STWORZĄ NOWĄ GENERACJĘ OSÓB UZALEŻNIONYCH?”
W debacie udział wezmą:
• Prof. Piotr Tutka, Wydział Medyczny Uniwersytetu Rzeszowskiego „Jak powstaje uzależnienie od tytoniu”
•Dr Michał Koszowski, Uniwersytet Jagielloński „Specyfika nowatorskich wyrobów tytoniowych – specyfika regulacji prawnej”
• Dr Grzegorz Król, Uniwersytet Warszawski oraz Fundacja Knowledge•Action•Change „Wojna z nikotyną – rachunek zysków i strat”.
•Panel dyskusyjny. Wprowadzenie i prowadzenie panelu – prof. Andrzej Sobczak, Śląski Uniwersytet Medyczny
25 marca 2019 (poniedziałek)
godz. 10.00 – 11.30
AULA Wydziału Farmaceutycznego z OML
ul Jedności 8, 41-200 Sosnowiec
Wstęp oczywiście jest wolny
Myślę, że warto wziąć udział w tym spotkaniu. Będą na nim obecni naprawdę dobrzy specjaliści. Prof. Sobczaka chyba nie trzeba przedstawiać, bo od lat jest znany w środowisku użytkowników e-papierosów. Prof. Tutka jest kierownikiem Zakładu Farmakologii Doświadczalnej i Klinicznej Wydziału Medycznego UR, ale znany jest przede wszystkim z badań nad cytyzyną – lekiem stosowanym w leczeniu uzależnienia od tytoniu. Dr Grzegorz Król jest psychologiem i od początku zajmuje się organizacją dorocznych konferencji nikotynowych w Warszawie.
Patronem medialnym jest Wydawnictwo Borgis, publikujące m.in. kwartalnik Medycyna Rodzinna. Wydało też książkę prof. Sobczaka „1500 razy mniej”, o której kiedyś pisałem na blogu.
Szkodliwość e-papierosów: amerykańscy uczeni donoszą… a Grek ich mocno punktuje
Doroczna konferencja American Stroke Association (zajmuje się kwestiami dotyczącymi udarów – w ramach American Heart Association – Amerykańskiego Stowarzyszenia Chorób Serca) odbyła się pod koniec stycznia tego roku w Honolulu na Hawajach. Jednym z omawianych tam tematów była też kwestia wpływu używania e-papierosów na rozwój takich chorób, jak udar, zawał serca czy też choroba wieńcowa. Dość szybko informacje o tej konferencji rozeszły się w mediach. Nic dziwnego – każde negatywne doniesienie o e-papierosach jest szybko podchwytywane przez żądnych sensacji dziennikarzy. I nie są to tylko media amerykańskie, bo artykuł o tej konferencji pojawił się na polskim portalu Focus (ale tu powinni jeszcze raz przeliczyć dane, bo 66 tys. z 400 tys to na pewno nie jest 66%, a też kłania się korekta, bo dość śmiesznie brzmi sformułowanie „4,2 e-palaczy uczestniczących w badaniu miało zawał (przy okazji – stroke to udar, a nie zawał, ale to już szczegół”). Co ciekawe, podobny tekst pojawił się na Portalu Spożywczym.
Teoretycznie dane prezentowane na konferencji są imponujące, albowiem analizowano dane dotyczące 400 tys. pacjentów, z czego ponad 66 tys. używało regularnie (tzn. jak często? Nie wiadomo) e-papierosów. Panowie badacze wyliczyli z tych danych, jak to te straszne e-papierosy niszczą zdrowie. Ryzyko udaru wzrasta o 71%, zawału o 59%, a choroby wieńcowej o 40%. Te liczby robią wrażenie, prawda? Pada też stwierdzenie, że 4,2% użytkowników e-papierosów miało udar. Oczywiście nie wykazują, że to właśnie e-papierosy były tego przyczyną, ale co tam – straszyć jest fajnie.
Jak wiecie, nie jestem lekarzem i nie zamierzam snuć swoich rozważań, bo nie czuję się kompetentny. Dlatego ucieszyłem się, że do tych wszystkich informacji odniósł się fachowiec – Konstantinos Farsalinos, który jest lekarzem-kardiologiem. Powiedzieć, że rozjechał to wszystko walcem to nic nie powiedzieć. To jest grecka masakra bez piły mechanicznej. Delikatnie, po lekarsku, ale wprost i uczciwie. Farsalinos całe te doniesienia nazywa po prostu błędem w sztuce lekarsko-naukowej. Sprawa jest prosta: aby wykazać, że czynnik X spowodował chorobę Y, musi być zachowana kolejność przyczyna-skutek. Tymczasem w prezentowanych danych nie ma po prostu takich informacji. Można się tylko domyślać, że w wielu przypadkach przebyty zawał albo udar spowodował, że pacjent się przestraszył i rzucił palenie na rzecz chmurzenia. Czego dowodzi taki przypadek? Ano – niczego.
Co więcej – zespół Farsalinosa użył tych samych danych i stwierdził, że osoby używające leków obniżających poziom cholesterolu miały ponad 100% większą szansę na zawał mięśnia sercowego. Czy to oznacza, że te powodem zawału są te leki? „Taki wniosek to absurd” – tak to kwituje Farsalinos. Z danych, z których korzystali badacze tak naprawdę nie da się wyciągnąć ŻADNYCH wniosków co do konkretnego wpływu używania e-papierosów na częstość występowania tych chorób.
Reasumując – nadmuchano kolejną bańkę. Na szczęście znalazł się ktoś, kto ją dość szybko przekłuł. Niestety, idę o zakład, że komentarz Farsalinosa nie zyska takiego poklasku jak doniesienia z konferencji. Dlatego też uznałem, że powinienem o tym napisać. Rozpowszechnijcie te wiadomości – bo żadne portale się nimi same nie zainteresują.